A w styczniu, tym długim wiosenno-zimowym styczniu działo się wiele. Na prawdę. Ale ja nie miałam siły i energii, gdzieś uleciała, dlatego tak cicho tu ostatnio. Ale jesteśmy, żyjemy i mamy się dobrze. Dziś wspólnie z dziewczynkami dałyśmy czadu z Chodakowską i wracamy, i mam nadzieję że częściej tu będziemy pisać. I focić :)
Wyobrażacie sobie w środku zimy spędzić trzy tygodnie w górach i nie zobaczyć ani grama śniegu, tego prawdziwego oczywiście ? Tak było. Trzy tygodnie i nic. A żeby było śmieszniej gdy wyjeżdżałyśmy z Siennej, pięknej, słonecznej i bardzo ciepłej 18 stycznia :) to tego samego dnia w Pile przywitał nas śnieg. I zima, owszem, przybyła już w góry, i było cudownie biało ale nas już wtedy nie było. (Może widzieliście w TVN24 poprzedni cały weekend pokazywali naszą Czarną Górę, bardzo białą wówczas Czarną Górę :)
Więc siedzimy sobie teraz w naszym domku w Pile, same we trzy, i naszą psiną, a Tatuś tam w górach, i jakoś tak leci nam dzień za dniem. Ida do przedszkola, Maja ze mną w domu. No tak, dwa razy Maja z Idą w przedszkolu. Jeszcze zaliczymy bal przebierańców i znów wyjedziemy.
A co było w tym styczniu jeszcze ? Fajne spotkania po latach, dla mnie przede wszystkim, z koleżankami z podstawówki i liceum :) które przyjechały nas odwiedzić w Rudym, a każda po dwie córki przywiozła :) Miały więc dziewczyny moje fajne kumpele do zabawy. I był też bal przebierańców, też w Rudym, taki dla dzieci, na którym siedem dziewczynek się bawiło. I kilka ognisk z kiełbaskami i piankami, i wiosenne prawie spacery, bez rękawic i bez grubaśnych spodni.
I kolejne podejście do nart Idy i pierwsze Majki, i już wiem, że to Maja pierwsza złapie bakcyla :)
I jeszcze wczoraj, w końcu, odwiedziła nas, tak długo wyczekiwana Wróżka Zębuszka i zabrała pierwszego mlecznego ząbka Idy. Mamy więc uroczego szczerbulka w domu :)
I wrzucę dziś tylko kilka nie zimowych kadrów, zrobionych tej zimy (bo ja wciąż ubolewam nad tym ile rezerwacji straciliśmy przez ten cholerny brak śniegu). I teraz bardzo chcę aby zima w górach była długa, bardzo długa.
przepiękne zdjęcia, przepełnione miłością:) a góry ZAWSZE są cudowne:) niezależnie od tego czy zastaniemy tam śnieg;) czy też pogoda raczej będzie wspomnieniem wiosny lub jesieni;)
OdpowiedzUsuńJa to wiem :) że o każdej porze roku jest pięknie :). Ale rasowy narciarz musi mieć śnieg i koniec. A tacy najczęściej zimą przyjeżdżają :)
UsuńJakby jesień w twoich kadrach a nie zima .....
OdpowiedzUsuńMy też czekaliśmy na śnieg a jak już spadł, rozłożylo nas na łopatki i tak trzyma ....
A teraz zdrowiejemy ale śnieg się topi jak na złość,ech!
Ja pech to pech :( My za chwilę wracamy w góry i mam nadzieję, że dosypie :)
UsuńNo tak u nas na Dolnym Śląsku- wiosna prawie- no kilka ostatnich dni pomroziło a śniegu tylko jak cukrem pudrem po pączkach .
OdpowiedzUsuńKusi mnie ten Rudy......
Szczerbolkowi gratuluję! I ciepło Was pozdrawiam
Oj proszę Cię, nie strasz mnie tą wiosną :( Zaklinajcie tam ostrą zimę :)
UsuńA Rudy nie ucieknie i zaprasza serdecznie, o każdej porze roku :) Na zimę prawie już nie ma miejsc :( ale wiosna i lato czekają :) Pozdrawiamy :)
Dla Was śnieg faktycznie jest bardzo istotny. Mnie cieszył brak prawdziwej zimy.
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej wspaniałych kadrów i ponownie zapraszam tu http://www.dlanich.blogspot.com
Oj, dla nas baaaardzo :) Śnieg to nasze być lub nie być.
UsuńFajnie że wracasz z drugim blogiem. Będę oczywiście z przyjemnością zaglądać :)