środa, 13 lutego 2013

Pierwsza lekcja

W poniedziałek rano Ida oznajmiła nam wszystkim:
"Chcę iść uczyć się jeździć na nartach z panem instruktorem".
Jak powiedziała, tak zrobiła.
Wczoraj była jej pierwsza prawdziwa lekcja z Panem Rysiem - instruktorem.
Szła pewna siebie i odważna, narty w wypożyczalni wybierała, oczywiście nie przypadł jej do gustu kolor.  Kasku z motywem ognia też za bardzo nie chciała, ale w końcu dała się przekonać.
Spotkanie z instruktorem i nagle strach, przerażenie i prawie łzy w oczach, że to już.
Ale dała radę i nie odpuśiła.
Dziś była lekcja druga. Już z mniejszym entuzjazmem ale na wstępie oznajmiła Panu Ryśkowi, że "na pizzę" nie chce zjeżdżać tylko "na makaron" :) (takich określeń używał Pan w czasie nauki :).
Mimo wszystko na razie zatrzymujemy się  na tych dwóch lekcjach, bo widzieliśmy, że jeszcze tego nie czuje. ( a lekcje do tanich nie należą).
Sanki i jabłuszka na razie górą :)
A jutro, w końcu, po raz pierwszy tej zimy pozjeżdżać z górek idą mama i tata - na deskach :)











11 komentarzy:

  1. Wspaniała, dzielna i odważna! Świat przed nią!

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaa czekajcie na nas :P Wiesz, my też planujemy pierwszy raz Zochy :) Ida dzielna, dwie lekcje zaliczone! A czy Zocha w ogóle stanie na stoku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekamy, czekamy :) i z Wami na stok uderzymy :) Myślę, że Zosia spróbuje. Odważna z niej przecież dziewczyna :)

      Usuń
  3. nasz młody póki co uczy się z tata, ale chyba trzeba zobaczyc czy zdecydowałby sie na taka lekcje z instruktorem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hi, hi. No tak tylko u nas i mama i tata na snowboardzie zjeżdżają :) Więc nauczyciel musi być :)

      Usuń
  4. :) zachwycajacy widok takiego malenstwa na nartach...az mi wstyd bo probowalam ale bez efektow...trzymam kciuki!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj i mniejsze dzieciaczki zjeżdżają i śmigają tak , że nie mogę na to patrzeć.

      Usuń
  5. Dzieciom, to jakoś wszystko tak łatwiej idzie :-). Moja przygoda z nartami, skończyła się spędzeniem 7 godzin we włoskim szpitalu i nogą w gipsie ;-), ale nic to w przyszłym roku wybierzemy się gdzieś w Polskę i będę musiała też skorzystać z usług pana instruktora, taki pakiet dla dużej mamy i małych córek ;-)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to nieźle się załatwiłaś. A we włoskim szpitalu to może i fajnie było ? Mam na myśli Włochów lekarzy :)
      A jak za rok planujecie narty w Polsce to może Czarna Góra ? Gorąco polecam :)

      Usuń
  6. Super, że się zdecydowała! Teraz będzie już z górki...zwłaszcza, że górka (tudzież góra) ta blisko :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...