W końcu, przy trzecim chyba podejściu, udało nam się w sobotę przynieść do domu trochę kasztanów. Powstały już nasze pierwsze kasztanowe ludziki :) Moim dziewczynom trochę ciężko szła praca, ale instrukcje co i jak po kolei ich. I szaliki aby ciepło było. Mam ochotę na więcej :)
piękne stwory :)my mamy jeszcze wyprawę przed sobą, może dziś....
OdpowiedzUsuńSa fantastyczne;)
OdpowiedzUsuńPrawdą jest że mi zawsze spod nosa ktos kasztany buchnie, dobrze że mam kilka z zeszłego roku;)
Pozdrawiam cieplutko
Jakie piękne! :-)
OdpowiedzUsuńjakie wesołe :D
OdpowiedzUsuńmy póki co w zapasach mmy tylko żołędzie, bo kastany jakoś przebrane, ale cosik i z tego da rade stworzyć...
Swietne zdjecia!
OdpowiedzUsuńA ja wlasnie zabraniam przynoszenia do domu kasztanow. Zbieramy, owszem.
A potem wyrzucamy. Bo potem walalyby sie po domu....
Podobno jeden kasztan noszony w kieszeni pobudza, dodaje energii, mobilizuje do działania.
OdpowiedzUsuńWasze kasztaniaki są śliczne, a Twoje zdjęcia świetne:)
Pozdrawiam Jagoda.
Jak się cieszę, że podobają Wam się nasze ludki :) A dziś robiłyśmy korale z jarzębiny :)
UsuńSuper zabawa:) my wczoraj szukałyśmy, ale nie znalazłyśmy, musimy spróbować w innym miejscu;
OdpowiedzUsuńfajne te ludki, utrzymane w ciepłej tonacji:)