sobota, 15 września 2012
Muffinowa sobota i tornado
Sobota była spokojna. Był leniwy poranek z ciepłym (nie gorącym) kakao jak co dzień, czytanie bajek, oglądanie bajek, wspólna zabawa. Szybkie sprzątanie zabawek z ogrodu (w małej mżawce) i chowanie ich do garażu. Coś udało się uszyć ;) I upiec razem z Idą różowiaste muffiny. Było spokojnie do czasu ... aż wpadło dwóch łobuziaków - Nikoś lat 2,5 i Kuba lat 5 - kuzyni. Istne tornado przeszło przez mój dom. Nikodem jak wpadł od razu wysypał pudło pełne zabawek. Krzyki, wrzaski, kłótnie, płacz, upadki itp, itd ... Nie da rady okiełznać tej rozbrykanej czwórki pod jednym dachem. Gdy poszli kąpanie, kolacja, czytanie i dziewczyny śpią. Ja ogarnęłam kuchnię, trzy słoiczki dżemu śliwkowego zrobiłam, zabawek już nie sprzątam. Enough for today. Padam. Spać. Dobranoc.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ach tak to właśnie jest, lepiej nie sprzątaj bo i tak dziewczyny jutro wywalą pudła z zabawkami :P
OdpowiedzUsuńA z czego ten piękny różowy krem? Wygląda bosko.
o właśnie, ja ostatnio też wychodzę z takiego założenia...od rana dzieje się to samo:)
UsuńJak dobrze, że mnie rozumiecie :) Też tak macie :) ? Przyznacie jednak, że czasem chciałoby się odpocząć wieczorem w posprzątanym pokoju :)
OdpowiedzUsuńAsiu, krem ze sklepu, aż tak zdolna nie jestem.