Przytachały kawałek starej firanki od babci. Mama odszyła na szybko najprostsze spódniczki - jak dla baletnicy. I zrobiły najpiękniejszy pokaz baletowy.
Na żadne zajęcia taneczne jeszcze nie uczęszczają, a pozy i figury strzelają takie, że sama nie wiem gdzie tego nauczyły się. Trzeba się mocno zastanowić nad poważnymi lekcjami tańca :)
A ja wciąż coś szyję, no i szydełkuję :) tylko czasu brak żeby to pokazać :(
Czapy na szydełku już powstały dla moich dziewczyn, ale jeszcze nie używane :) Taka piękna jesień :)
hihihi, urocze, koniecznie jakieś lekcje;)
OdpowiedzUsuńspódnice pierwsza klasa;)
Pozdarwiam cieplutko
Ale słodkie, a pozy naprawdę jak prawdziwe baletnice. Może mają to we krwi :) kuuuurcze świetne te spódniczki. Trudno je zrobić?
OdpowiedzUsuńAsiu, spódniczki są banalnie proste :) Na pewno już wkrótce uszyjesz takie Zosi i Hani :)
UsuńPrześliczne i przesłodkie baletniczki:)
OdpowiedzUsuńUrocze śliczne tancereczki! A Mama taka zdolna! Piękny post :)
OdpowiedzUsuńCudaśne spódniczki :)
OdpowiedzUsuńPrzeslodkie. A jakie skupione na tancu! :D
OdpowiedzUsuńMama tez sie swietnie spisala.
Baletnice, że ho ho! :-)
OdpowiedzUsuńBo każda dziewczynka marzy o tym by być baletnicą :-))
OdpowiedzUsuńMają wrodzony talent do tańca, więc należy go wykorzystać; wdzięczne są, urocze i takie skupione:)
OdpowiedzUsuńSama uszyłaś spódniczki? Pięknie się dziewczyny w nich prezentują... No i odkrywają prawdziwe talenty! :)
OdpowiedzUsuńoj ta, jeszcze tylko baletki i prawdziwe baletnice :D
OdpowiedzUsuń